piątek, 20 września 2013
Maybelline Color Tattoo 24hr
Znacie to uczucie, kiedy wstajecie rano (oczywiście pół godziny za późno), macie 20 minut do wyjścia i zupełnie nie chce się Wam nakładać jakiegokolwiek makijażu? Tak. Ja też to znam. Aż za dobrze szczerze mówiąc. Nie mam wtedy ani czasu ani ochoty na nakładanie bazy, cieni, dokładnego rozcierania ich pędzelkiem... No i oto znalazłam cudownego wybawcę - taki książę na białym koniu.
Po wysłuchaniu milionów ochów i achów na temat tych cieni zza oceanu czekałam niecierpliwie aż pojawią się u nas. Kiedy tylko dotarły wybrałam się na zakupy. Ze wszystkich odcieni najbardziej spodobały mi się dwa - Pernament Taupe i On and on Bronze. Ostatecznie wybór padł na ten drugi, ponieważ Pernament Taupe wyglądał na testerze lekko sino, co raczej nie jest pożądanym efektem na oczach o 7.00 rano.
Już po pierwszym użyciu byłam w nim bezgranicznie zakochana. Od tamtej pory nie wyjmuję go z kosmetyczki i zabieram na wszystkie wyjazdy, gdzie wiem, że nie będę miała czasu martwić się perfekcyjnym makijażem złożonym z tysiąca cieni na powiece. Filozofia nakładania? Perfekcyjny sposób? Odkręcić słoiczek, potrzeć kremowy cień palcem (czystym oczywiście!) i później rozsmarować go na powiece. I to tyle. A efekt jest na prawdę świetny! Metaliczny brązowo-złoty cień utrzymuje się dodatkowo bez żadnej bazy przez cały dzień! I mówię to sama mając na prawdę tłuste powieki. Kiedy mamy minutę czasu możemy czystym pędzelkiem rozetrzeć brzegi w załamaniu powieki - wtedy cień staje się lekko ciemniejszy, co daje bardzo ładny efekt wykańczający makijaż oka. Można stosować go jako bazę pod inne cienie, dodawać na niego eyeliner - czy to w płynie, czy w żelu. Sprawdza się świetnie w każdym wydaniu.
A co do "starzenia" produktów w kremie, którego dużo osób się obawia. Cień mam już ponad rok, a o żadnym wysychaniu nie ma mowy - cały czas ma konsystencję taką, jak pierwszego dnia po zakupie.
Co mnie tylko denerwuje? Mały wybór kolorów. Jest klika mocnych odcieni np. turkus, fiolet, biały, srebrny, czarny, ale nie są to raczej kolory do noszenia na co dzień. Jeśli nie pojawią się nowe kolory pewnie zaryzykuję i wypróbuję Pernament Taupe, ale liczę na cud i poszerzenie gamy kolorystycznej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mogą Cię zainteresować...
-
Na wstępie zaznaczę, że zdjęcie nie przedstawia mojej skóry - pochodzi z internetu. Moje prosaki są dość pojedyncze i porozrzucane w różn...
-
Jak widać na powyższym zdjęciu szał na burgund nadal trwa. Tym razem dopadł makijaż oczu. Wyobrażacie sobie ile czasu szukałam burgunoweg...
-
Macie czasem takie dni, kiedy po powrocie do domu nie chce się wam zmywać makijażu, a jedyne o czym marzycie to ciepłe, wygodne łóżko? Si...
-
Ostatnio mam poważną obsesję na punkcie burgundu. Na prawdę poważną. Dodając do niej zamiłowanie do lakierów (szybkoschnących)... wynik n...
-
Jesień to zdecydowanie moja ulubiona pora roku. Lubię grube swetry, ubieranie się 'na cebulkę', świeczki zapachowe palące się w m...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz